Spotkanie w ramach cyklu „Rozmowy o sztuce” z Barbarą Pierzgalską – Grams / 22.11.2012
Urodzona w Siedlcach. Dyplom w PWSSP w Łodzi —Wydział Tkaniny. Zajmuje się tkaniną unikatową, rysunkiem,malarstwem, projektowaniem wnętrz oraz tkanin przemysłowych. Stypendystka Ministra Kultury i Sztuki. Rzeczoznawca przy Ministerstwie Kultury i Sztuki. Zorganizowała 25 wystaw indywidualnych. Brała udział w wielu wystawach zbiorowych, w kraju i za granicą (m.in. Francja, Holandia, Niemcy, Węgry, Grecja, Finlandia). Należy do Stowarzyszenia Pastelistów Polskich. Aktywnie uczestniczy w życiu artystycznym kraju. Jej prace znajdują się w muzeach polskich oraz w zbiorach prywatnych w kraju i za granicą.
„Moja pierwsza praca? Pamiętam doskonale —zgrzebny worek z czarną literą „V”, wypchany wełną, która wychodziła na zewnątrz, na podium… To była i chęć tworzenia i niemoc, poszukiwanie formy.” Barbara, istota delikatna i krucha nie oddziela życia od sztuki – artysta tworzy bowiem zawsze, nawet kiedy nie tworzy, myślenie sekwencjami obrazów staje się bowiem nawykiem, podobnie jak postrzeganie świata w kategoriach czerni i bieli, skontrastowanych ze sobą i równocześnie przenikających się, ascetycznych form. Zatem autorka pokazanych na wystawie pasteli – teatr swój widzi (jak czynił był to pewien poeta z Krakowa) nasycony powietrzem i światłem – „ogromny”, niezależnie od tego, czy maluje, rysuje, czy też pracuje nad powstaniem unikatowych, charakteryzujących się rozpoznawalną stylistyką tkanin. Szczególnie właśnie w tkaninie, aranżując przestrzeń na prawach scenografii teatralnej, przestrzeń podzieloną matowymi, podświetlonymi przesłonami z powtórzonym motywem przestylizowane rośliny, strzępiastej formy pióra (co zwiewne jak „płatek lotu”), z zapisanym śladem obecności człowieka, równie nietrwałym, ulotnym jak wizerunek trzciny, czy źdźbła trawy —proponuje Barbara własne widzenie świata. Tego pozornie realnego, „dotykalnego”, postrzeganego z perspektywy trwania lub może raczej „zawieszenia” ( jak mawiać zwykła sama) między „niebem a ziemią”, gdzieś na granicy dwóch jakże odmiennych, zestawionych niekiedy na prawach dramaturgicznego kontrapunktu – przestrzeni. Stan zawieszenia należy niewątpliwie do dziwnych i dość bolesnych doświadczeń, a owo przekonanie, że trochę jeszcze „tutaj” – trochę już jakby „tam”, czyni każdy nasz gest, każde zamierzone działanie czymś wielce umownym i wymownym zarazem, sugerując że los nasz jak owe pyłki dmuchawca na „mrocznych łąkach świata” nie dookreślony, niedopowiedziany do końca, boleśnie nietrwały i kruchy. W pracach Barbary (niezależnie od tego, czy jest to tkanina artystyczna Aloha enterprise support phone number , pastel, czy rysunek) wyczuwa się ciepło i delikatność, świeżość spojrzenia daleką jednak od trywialnej naiwności „sztuki kobiecej”, czy jakiejkolwiek próby kokietowania odbiorcy. Przeciwnie —pokazane przez nią kompozycje epatują spokojem i ciszą, owym odcieniem ascezy, surowości i jakiejś wewnętrznej siły —bez której nie ma nie tylko dzieła sztuki, ale i nie ma artysty. Autorka wydaje się bowiem prowadzić niekończącą się walkę z bolesnym poczuciem przemijania, destrukcji zapisanej, zakodowanej w formach pochodzących (jak wszystko co nas otacza i wszystko skąd się wywodzimy) z Natury. „Trawy to symbol życia… Trawy szepczą, trawy mówią, trawy tęsknią, krzyczą. Nie ma nic bardziej wzruszającego, niż trawa na wietrze.”- wyznaje artystka. (…)
Małgorzata Dorna