Rafał Lisiak / Trochę światła wystarczy – relacja z wernisażu
Biuro Wystaw Artystycznych Powiatu Pilskiego zaprasza na wystawę prac artysty z Poznania: malarza i architekta, który doskonale łączy w swoich pracach obie pasje. Widać rękę architekta w tych dziełach… jednak tym, co pociąga nas zdecydowanie bardziej, jest aura tajemnicy, może snu i marzenia, wpisana w przestrzenie pomiędzy budynkami, murami, dachami… Ledwie oświetlone, bo – jak zatytułował artysta swoją wystawę – „trochę światła wystarczy”. Niemniej, owo światło, które jest w tych obrazach, mówi do nas, pociąga, zwraca naszą uwagę, jest kompozycyjną dominantą – zachwycającą i budującą przedstawiony świat, zwracającą uwagę na detale, których normalnie nie dostrzegamy. Obok „Miast” oglądamy w pracach Lisiaka naturę, a także obrazy, które powstały w okresie pandemii – na tych pojawiają się ludzie – szukający zajęcia w trudnych chwilach zamknięcia i odcięcia… od natury i od miasta.
Rafał Lisiak to twórca wszechstronny – malarz, rysownik, architekt, architekt wnętrz, pedagog. W 1986r. ukończył studia na Politechnice Poznańskiej – Wydział Architektury i Budownictwa, kierunek Architektura oraz w tym samym roku studia na Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Pięknych Poznań – Wydział Architektury Wnętrz (obecnie Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu). Uprawia malarstwo i rysunek. Jego prace znajdują się w wielu kolekcjach prywatnych w kraju i za granicą. Jest współwłaścicielem biura projektów. Autor obiektów mieszkalnych, użyteczności publicznej i sakralnych na terenie kraju i za granicą – obecnie pracuje nad projektem Muzeum Okręgowego w Lesznie. Zdobywał liczne nagrody w konkursach krajowych i zagranicznych. Członek Stowarzyszenia Architektów Rzeczpospolitej Polskiej oraz Wielkopolskiej Okręgowej Izby Architektów. W latach 1986–1998 pracował na wydziale Architektury i Budownictwa Politechniki Poznańskiej (katedra rysunku i malarstwa i pracowni projektowej). Pracował także w biurach architektonicznych w Niemczech, a także na WSG w Bydgoszczy na kierunku Architektura. Mieszka i pracuje w Poznaniu.
Do Piły przyjechał z wystawą „Trochę światła wystarczy”, na której prezentuje trzy malarskie cykle: IZOLACJA (2020-obecnie), MIASTA (2010-2023) oraz NATURA (2015-obecnie). Zachwycają wszystkie, a są bardzo różne. Warto wybrać się do pilskiej Galerii i zapoznać się z tą twórczością.
Artysta obecny był na wernisażu. W rozmowie z Edmundem Wolskim, dyrektorem BWA, mówił:
– Prace plastyczne zawsze mnie interesowały, najbardziej pociągał mnie rysunek, grafika. Ostatecznie wciągnęło mnie malarstwo… Początkowo malowałem postaci, pejzaże, ale stwierdziłem brak spójności pomiędzy tym, co robię zawodowo, a tym, co maluję. Nie przejąłem się tym za bardzo, ale jednocześnie zauważyłem w pewnym momencie, że w tych moich obrazach, samoistnie, następowała jakaś geometryzacja, poczułem, że chyba zmierzam w kierunku pokazywania bardziej przestrzeni, jakiś form. I wówczas te miasta pojawiły się samoistnie – jako potrzeba pokazania przestrzeni, w której światło – bez którego nic nie widzimy – odgrywa dosyć szczególną rolę – dlatego, że potrafi wydobywać rzeczy, których byśmy nie dostrzegli. To jakieś kominy, fragmenty gzymsów, faktury, płaszczyzny. W szczególnych sytuacjach, gdy to słońce pada nisko i mocno oświetla budynki, powoduje, że powstają zupełnie abstrakcyjne obrazy! Nagle ta przestrzeń traci swoją funkcjonalność… I to mnie urzekło.
Cykl „Izolacje” powstał w czasie pandemii.
– Byłem już trochę zmęczony miastami i pejzażami; postanowiłem pokazać wnętrza. Zacząłem malować… Namalowałem z 3, 4 obrazy i poczułem, że są one takie jakieś smutne, nic się w nic nie dzieje. Postanowiłem wprowadzić tam ludzi. Nastąpił wówczas ten okres pandemii i zamknięcia. I wymyśliłem, że może pokażę jakąś tęsknotę za otwarciem. Postaci na tych obrazach poszukują światła, Zainspirowały mnie do pokazania tych postaci przedwojenne zdjęcia, poczułem jakaś symbiozę z tymi ludźmi. Oni wtedy też byli w dziwnym czasie – były to najczęściej zdjęcia z tuż sprzed wojny. Nad nimi wtedy i nad nami teraz wisiała taka jakaś bańka… Odnajdywałem tych ludzi w dziwnych czasem sytuacjach… to mnie bawiło, to poszukiwanie dla nich dziwnych zajęć, jak gonienie światła i inne takie historie.
– Pejzaże interesowały mnie zawsze. Zawsze jak gdzieś jedziemy, zabieram z sobą szkicownik i staram się coś notować. I najczęściej są to notatki, które pozwalają mi później z pewnym dystansem spojrzeć na to co zapamiętałem. Moje pejzaże to nigdy nie są dokładne odwzorowania tego, co widziałem. Bardzo rzadko też posługuję się zdjęciami – jeśli, to tylko w celu przypomnienia sobie, co mnie tam zainteresowało… Te miasta z moich obrazów… – na tych obrazach tak naprawdę nie ma żadnego konkretnego…, wszystkie są wymyślone. Natomiast były one inspirowane realnymi przestrzeniami. Były takie miasta, które bardzo mnie urzekły – szczególnie działają na mnie włoskie klimaty, tam światło operuje najsilniej. Neapol – to miasto, które chyba zainspirowało mnie najbardziej – miejsce, w którym potrafią obok siebie współistnieć najdziwniejsze rzeczy! Biegałem po tym Neapolu jak oszalały! Byłem urzeczony. Uważam, że każdy architekt to miasto powinien zobaczyć. Ale takim miastem jest też Nowy Jork, dlatego, że tam to nagromadzenie form jest tak mocne, że musi oddziaływać na każdego. Każdy człowiek z jakąkolwiek wrażliwością w taki czy inny sposób ulegnie temu czarowi…
Były pytania do artysty o to, jak maluje się takie układy urbanistyczne, ile w tym wyobraźni twórcy, a ile wyszkolenia architektonicznego – oczywiście, to jedno i drugie… I dodajmy do tego niezwykły talent autora. Bez niego panoramy miast byłyby tylko panoramami, widokiem, jakie znamy z fotografii. Tymczasem w obrazach Rafała Lisiaka jest tajemnica, jest baśń i poetycka ulotność, którą znamy może ze snów, może z opowieści zapamiętanych z dzieciństwa, okraszonych magiczną, dziecięcą wyobraźnią…
***
Prace Rafała Lisiaka pojawiły się w Galerii BWA w Pile nie po raz pierwszy. Kiedy wybuchła pandemia koronawirusa, BWA – zapraszające cyklicznie artystów na malarskie plenery – zdecydowało o organizacji pleneru … zdalnego! Artyści malowali więc w swoich pracowniach obrazy na zadany temat, a potem odbyła się wystawa poplenerowa tych prac w Galerii. Wówczas już mieliśmy okazję oglądać trzy prace Rafała Lisiaka z cyklu „Miasta” – (przedstawiały m.in. Jerozolimę i Betlejem), urzekły one i nas, i oglądających wystawę. Stąd pomysł zorganizowania Rafałowi Lisiakowi w Pile dużej, indywidualnej wystawy. Pomysł trafiony! Tym bardziej, że wówczas i Rafał Lisiak zachwycił się – vive versa! – naszą Galerią BWA, przestrzenią w jakiej odbywają się wystawy, jej wielkością, możliwościami. Zachwyt więc obopólny, którego efektem jest obecnie prezentowana ekspozycja. Zachęcamy do jej oglądania. Jest dostępna do 16 grudnia br.