Ryszard Kowalewski / Moje góry – zaproszenie na wernisaż
Zapraszamy na wernisaż: Ryszard Kowalewski / Moje góry
czwartek, 25 kwietnia, godz. 19.00
Ryszard Kowalewski, artysta malarz, himalaista, człowiek gór. Malarstwo Ryszarda Kowalewskiego jest swego rodzaju zapisem wrażeń wyniesionych z wypraw w najwyższe rejony gór.
Ryszard Kowalewski urodził się 29 listopada 1943 roku w Lublinie. Do Liceum Sztuk Plastycznych uczęszczał w Zamościu. Stamtąd wyjechał na studia do Warszawy. Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie ukończył z wyróżnieniem w 1968 roku. Następnie przez dwa lata był asystentem u profesora Wacława Wałkowskiego, w pracowni drzeworytu kolorowego. W 1970 roku przeniósł się do Gdańska, gdzie przez cztery lata pracował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych jako asystent profesorów: W.Padlewskiego, L.Kadłubowskiego i J.Zabłockiego. W latach 1993-1999 pełnił funkcję skarbnika, a następnie wiceprezesa Związku Polskich Artystów Plastyków.
– Od początku studiów w Warszawie zacząłem wyjeżdżać w góry. Miałem szczęście przeżywać tam piękne wspinaczki dokonując pierwszych liczących się w alpinizmie wejść, m.in. na dziewicze siedmiotysięczne szczyty w Himalajach i Karakorum. Zmierzyłem się także z ośmiotysięcznikami w Pamiro Ałaju, Andach i górach Alaski. Latem i zimą uprawiałem ekstremalne wspinaczki w górach Norwegii, Alpach włoskich i francuskich. Zdobywałem również dziewicze jaskinie w Andach. A wszystko zaczęło się w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i najpiękniejszych górach świata – polskich Tatrach – mówi R. Kowalewski.
Artysta będzie gościem wernisażu – zapraszamy na to spotkanie w czwartek, 25 kwietnia, o godz. 19.00.
(…) Moim zdaniem obrazy Ryszarda Kowalewskiego mają coś z malarskiego spojrzenia Józefa Chełmońskiego. Oczywiście różnią się tematyką – Chełmoński zafascynowany był życiem na wsi i naturą, pejzażem Kresów, zaś Ryszard Kowalewski zapatrzony jest w góry – ale u obu malarzy dostrzegamy tę samą przemożną chęć jak najdokładniejszego, malarskiego opisania „utraconego” świata. Dla Józefa Chełmońskiego były nim bezkresy Ukrainy, dla Ryszarda Kowalewskiego są to pejzaże zapamiętane z wysokogórskich wspinaczek. Nic w tym dziwnego, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że gdański artysta zaliczany jest do grona najwybitniejszych polskich alpinistów. Co prawda czas wielkich wypraw ma już za sobą, ale miłość do gór ciągle pozostaje w nim niezmienna. Dziś, pozbawiony bezpośredniego kontaktu ze swoimi ukochanymi górami wspomaga pamięć fotografiami, szkicami, notatkami sprzed lat. (…)
Roman Nieczyporowski, „Widok na Wielką Górę. Rzecz o malarstwie Ryszarda Kowalewskiego”, (fragment recenzji)
(…) Istnieją „ludzie gór”, stanowiący elitarną zamkniętą grupę prawdziwych zdobywców niebezpiecznych szczytów. Do takich należy Ryszard Kowalewski – taternik , alpinista, himalaista, artysta malarz. Kowalewski jest w malarstwie polskim fenomenem, jako jedyny bowiem polski artysta maluje góry, które zna z autopsji. Maluje granie i szczyty z ich szaro-czarno-błękitną strukturą, rysują się jak symbole potęgi natury na tle szarego lub błękitno-białego nieba. (…)
Żeby zdobywać szczyty w sensie dosłownym, musiał spełniać warunki na ogół od artystów niewymagane, jak nieprzeciętna sprawność, zręczność fizyczna i nie mniejsza odporność psychiczna na ekstremalne trudy wspinaczki. Gdy wisi się na linie lub wbija haki w lodowatym powietrzu, nie ma mowy o sporządzeniu nawet szkicu. Natomiast ważnym notatnikiem jest własna pamięć i w szczególnych wypadkach fotografia. W wyjątkowym malarstwie Kowalewskiego odgrywa ona ważną rolę. (…) Posiłkując się fotografią uwydatnia formę, nadając górze pewne elementy nadrealne, wydobywając jej – nazwałabym to – „strukturę widzialną”, osiągając rewelacyjne efekty artystycznego realizmu. To, w jaki sposób Ryszard Kowalewski maluje góry, jest sprawą talentu i niezwykłego wyczucia formy. Jego obrazy gór są jednocześnie realne, ale i nadrealne. Następuje zmiana mediów i odstąpienie od naśladowania sztuki przez sztukę dzięki bezpośredniemu „byciu artystą w naturze”, byciu w niej i utrwaleniu swego przeżycia na kliszy fotograficznej pamięci. Kowalewski nie zaciąga długu u żadnego innego artysty malującego przed nim góry. Sięga do metafizycznych wrażeń, które sam przeżył będąc na ścianie. Wspinaczka to nadludzki wysiłek, twarde ostre skały, lodowaty wiatr i śnieg, skrajnie niskie temperatury, często strach, ból, pot i łzy, ale też niedostępne innymi sposobami przeżycie niebywałego piękna. W sposób odkrywczy dla nas laików gór Artysta – zdobywca gór pokazuje rzeczywistość skał i grani, nadając im jednocześnie pewien charakter surrealistyczny i abstrakcyjny, jakby w pracowni straciły swoją zabójczą moc geologicznego odkrycia na rzecz artystycznego oglądu. (…)
Teresa Grzybkowska (Polski Instytut Studiów nad Sztuką Świata), „Miedzy poetycką metaforą a realnością świata materii – obrazy gór Ryszarda Kowalewskiego” (fragment recenzji)
(…) Nastrój tych pejzaży waha się między harmonijnym spokojem a dramatycznym napięciem. Kowalewski osiąga te efekty przede wszystkim nasyceniem barwnych plam, syntezą kształtów i światłem. Z granatowych, ciemnych, zimnych barw, z oślepiającej bieli wydobywa potęgę gór i nadaje im dramatyczną, tajemniczą treść i formę.
Zbigniew Ignacy Brzostowski, „Góry były dla mnie łaskawe – półwiecze twórczości Ryszarda Kowalewskiego”, (fragment recenzji)