Rafał Lisiak / Trochę światła wystarczy – zaproszenie na wernisaż

Rafał Lisiak / Trochę światła wystarczy – zaproszenie na wernisaż

Biuro Wystaw Artystycznych Powiatu Pilskiego zaprasza na wernisaż; piątek, 15 listopada

Rafał Lisiak / Trochę światła wystarczy

Zapraszamy na wystawę malarstwa poznańskiego artysty i architekta Rafała Lisiaka. „Trochę światła wystarczy” to tytuł tej ekspozycji.   

***

Prezentowane na wystawie prace składają się na melancholijną opowieść o architekturze, którą przez kilkanaście lat tworzył mój ojciec. Jest zbudowana z trzech cykli: IZOLACJA (2020-obecnie), MIASTA (2010-2023) oraz NATURA (2015-obecnie). Pejzaże są integralną częścią tej opowieści, bowiem nieobecność architektury w nich jest swego rodzaju manifestem, pretekstem do wyrażenia, czym jest dla taty istota zawodu architekta: obrazem niedoścignionego dzieła bożego:                        

Moje obrazy są w pewnym sensie zakorzenione w tradycji malarstwa pejzażowego, która zawsze służyła oglądaniu natury jako najwyższego stworzenia Boga. Próbuję pokazać w moich obrazach, to, co tak wymierne, skrywa niedopowiedzenie i tajemnicę. Tu architektura, postaci czy krajobrazy są tylko pretekstem.

W moich wspomnieniach tata maluje swobodnie, jest niecierpliwy, stara się ukończyć płótno w jeden dzień. Nierzadko zamyka się w pracowni na cały dzień, włącza głośną muzykę i śpiewa z pędzlem w dłoni, tak głośno, że słychać go w całym domu. Czasami pod jego nieobecność myszkowałam w tym jego chaosie: odnajdywałam pośpiesznie rysowane szkice, wakacyjne zdjęcia, które ukradkiem nam robił, wycięte z gazet stare przedwojenne portrety albo albumy architektoniczne pełne zakładek. Pamiętam, że patrzyłam na nie, próbując rozwikłać zagadkę, kim właściwie jest mój tata – malarzem czy architektem? 

Jego obrazy dosłownie „żyły” razem z nami w domu: chociaż niektóre wisiały tradycyjnie na ścianach, to wiele z nich je tylko podpierało albo pełniło praktyczne funkcje – frontów osłaniających nadmiar przedmiotów w łazience czy kuchni, barierek dla kotów zagradzających wejście do piwnicy i na taras. Wśród nich były też takie, które najpierw służyły nam za blaty w kuchni, a potem magicznie stawały się obrazami (tata maluje na płótnie i na deskach). Nigdy nie wiedzieliśmy, kiedy fragment naszego życia w cudowny sposób przemieni się w sztukę.

Na rodzinne wycieczki tata zabierał „tusz i pędzel”, czyli skórzaną torbę wypełnioną szkicownikami, deseczkami, małymi słoiczkami z farbami i tuszem. To był jego wakacyjny niezbędnik. Kiedy odnajdywał inspirację, siadał na bruku, wyciągał szkicownik i rysował „na kolanie”.  Pamiętam, że te jego chwile, impresje, które chciał uchwycić, wydłużały się nam niemiłosiernie. Bywał tak zaabsorbowany pracą, że rozrzucał naprędce rysowane szkice wokół siebie, a wtedy pojawiała się wokół niego grupka przechodniów próbujących zakupić obrazek od „ulicznego artysty”.

Często śmialiśmy się, że tata nie rozróżnia kolorów – niekiedy naprawdę zdarzało mu się mylić ich nazwy. Ale jego malarstwo zdradza niesamowitą wrażliwość na barwy: jest świetliste, wielopłaszczyznowe, pełne odcieni, tonów, rozległych, zniuansowanych plam barwnych, które wydobywa z farb akrylowych, zmieszanych niekiedy z piaskiem albo z zaprawą.

Jako dziecko odczuwałam stan niepewności, kiedy patrzyłam na wypełniające naszą codzienność obrazy: odnajdywałam w nich zniekształcone skrawki moich własnych wspomnień. Z biegiem czasu zrozumiałam, że malarstwo taty tworzy szczególnąaurę: trochę między jawą a snem, między rzeczywistością a fikcją. Tata „zawłaszczał”, kradł wycinki naszego wspólnego życia i tłumaczył je na swój, odrealniony język malarski. I tak stworzył malarstwo pełne niedopowiedzeń i tajemniczości (niem. Unheimlich), które skłania odbiorcę do budowania historii opartych na jego własnym bagażu doświadczeń. To malarstwo sugestywne, które nie wymaga tytułu, komentarza, kontekstu. Kluczem do jego zrozumienia jest światło, które kadruje, rozświetla, nadaje sens i opowiada.

Tytuł wystawy, choć pozornie banalnie odwołuje się do światła, jednak w obrazach taty ma wielorakie znaczenie – w Miastach „buduje” formy architektoniczne, w cyklu Izolacje opowiada o naszej tęsknocie za otwarciem, w pejzażach wydaje się opowiadać różne historie i pokazuje zachwyt nad genialnym dziełem Stwórcy.

Marta Lisiak

***

Wernisaż w piątek, 15 listopada, o godz. 19.00. Rafał Lisak będzie gościem tego spotkania.

***

Rafał Lisiak to twórca wszechstronny – malarz, rysownik, architekt, architekt wnętrz, pedagog. W 1986r. ukończył studia na Politechnice Poznańskiej – Wydział Architektury i Budownictwa, kierunek Architektura oraz w tym samym roku studia na Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Pięknych Poznań – Wydział Architektury Wnętrz (obecnie Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu). Uprawia malarstwo i rysunek. Jego prace znajdują się w wielu kolekcjach prywatnych w kraju i za granicą. Jest współwłaścicielem biura projektów. Autor obiektów mieszkalnych, użyteczności publicznej i sakralnych na terenie kraju i za granicą. Zdobywał liczne nagrody w konkursach krajowych i zagranicznych. Członek Stowarzyszenia Architektów Rzeczpospolitej Polskiej oraz Wielkopolskiej Okręgowej Izby Architektów. W latach 1986 – 1998 pracował na wydziale Architektury i Budownictwa Politechniki Poznańskiej (katedra rysunku i malarstwa i pracowni projektowej). Pracował także w biurach architektonicznych w Niemczech, a także na WSG w Bydgoszczy na kierunku Architektura. Mieszka i pracuje w Poznaniu.

Skip to content