Rafał Dobrucki otwiera wystawę w BWA PP: – Łezka zakręciła się w moim oku

Rafał Dobrucki otwiera wystawę w BWA PP: – Łezka zakręciła się w moim oku

17 maja 2024. „Złota dekada 1992-2002 Polonii Piła” – wernisaż wystawy fotograficznej.

Mnóstwo wspomnień, emocji, rozmów, komentarzy, anegdot (!), pamiątkowych fotografii i złożonych autografów… – tak wyglądało spotkanie z Rafałem Dobruckim, zawodnikiem Polonii Piła w latach 1993-2002, obecnie trenerem żużlowej reprezentacji Polski, który przyjechał do Piły na otwarcie wystawy fotograficznej zdjęć dokumentujących „Złotą dekadę 1992-2002 Polonii Piła”. Wystawa została przygotowana w związku z przypadającą w tym roku rocznicą 25-lecia zdobycia przez pilski klub złotego medalu Drużynowych Mistrzostw Polski.

Na otwarcie wystawy przybyło mnóstwo gości do pilskiej Galerii. Tym najważniejszym był oczywiście Rafał Dobrucki, zawodnik Polonii Piła w latach 1993-2002, obecnie trener żużlowej reprezentacji Polski. Ale na patio, gdzie odbywało się spotkanie, zasiedli także m.in. Janusz Michaelis, ówczesny trener Polonii Piła, czy Mirosław Mumot, który jako pierwszy w imieniu Polonii Piła kontaktował się z rodzicami Rafała Dobruckiego, by przekonać całą trójkę do pilskiego klubu. Wystawę oglądali także przedstawiciele władz Powiatu Pilskiego ze starostą Rafałem Zdzierelą, młodzież pilskich szkół i licznie zgromadzeni kibice żużla. 

Na wystawie można było obejrzeć ok. 200 zdjęć wykonanych w latach 1992-2002 przez fotoreporterów: Romualda Ereńskiego, Daniela Cichego, Roberta Judyckiego, Stanisława Lewandowskiego i Wiesława Szmagaja; wyeksponowano także pamiątki ze zbiorów klubu Polonia Piła, Janusza Michaelisa, Kamila Stukowskiego i Wojciecha Dróżdża. Można zobaczyć m.in. medal oraz puchar Drużynowego Mistrza Polski wywalczony przez klub Polonia Piła w 1999 roku. Na patio Galerii ustawiono żużlowy motocykl z klubowymi emblematami i plastronem. Kuratorem wystawy jest Edmund Wolski, dyrektor BWA w Pile.

A na fotografiach – wspaniałe mecze, zawodnicy pilskiej Polonii z tej dekady, najlepsi żużlowcy świata, sceny ze stadionowego parkingu, a także całkiem spoza stadionowej przestrzeni, jak choćby te szpitalne, z połamanym w wypadku Rafałem Dobruckim, tuż przed operacją.

–  Bardzo dziękuję panu dyrektorowi BWA za zaproszenie i inicjatywę tej pięknej wystawy. Łezka zakręciła się w moim oku, gdy zobaczyłem kilka zdjęć; przy niektórych się wzruszyłem, przy innych uśmiechnąłem… Bardzo ładnie to wszystko wygląda i myślę, że kilka faktów i sytuacji na pewno dzięki tej wystawie się nam przypomni – mówił Rafał Dobrucki.

Już na patio galerii, podczas spotkania z fanami żużla, młodzieżą i mieszkańcami Piły – które poprowadził Wojciech Dróżdż, komentator sportowy i miłośnik czarnego sporu – mówił o swoim ojcu Zdzisławie Dobruckim, również żużlowcu i trenerze sportu żużlowego (dwukrotny Młodzieżowy Indywidualny Mistrz Polski 68 i 69 r. i złoty medalista Indywidualnych Mistrzostw Polski w 76 r.), o kolegach z klubu, niezapomnianych meczach i o złotym medalu Drużynowych Mistrzostw Polski, który pilska Polonia zdobyła w 1999 roku. 

 – Mój tato kończył swoją karierę tytułem mistrza Polski. Kiedy definitywnie zakończył swoją jazdę, ja miałem 2-3 latka. Ale co ciekawe, tato startował na żużlu 18 lat i ja także startowałem 18 lat… Też przyszło mi jeździć dość krótko, z powodu kontuzji. Musiałem motocykle odstawić na bok. I dzisiaj, jak patrzę na tych młodych zawodników, których trenuję, to czasem jeszcze ręka aż świerzbi mnie, by jeszcze na tor wyjechać… Pracuję i z najmłodszymi zawodnikami i ze starszymi – także z mistrzami świata – i tak czasem jest, że człowiek oglądając wyścig jedzie na tym motorze razem z zawodnikiem! Tego nie da się wyciąć! – opowiadał.

 Pasję odziedziczył po tacie. Zdzisław Dobrucki był legendą Unii Leszno. Jak to się stało, że Rafał nie został  w klubie swojego taty?

– Tato pracował tam przez wiele lat – ja mogłem więc kręcić się po tym stadionie, po parkingu, przesiąknąłem tam tym żużlem za dzieciaka. Ale potem nasze drogi się rozeszły. Dostaliśmy zaproszenie do startu w Pile, do klubu który raczkował i dawał mi większą możliwość startów – większą ich ilość. A dla takiego dzieciaka jakim ja byłem wówczas najważniejsze było to, żeby siedzieć na motorze i jeździć, a nie kłócić się w klubie o to czy o tamto. Nie było nam za bardzo po drodze z Lesznem. W Pile dostaliśmy dobre warunki i bardzo byliśmy z tego zadowoleni. Tak że jeździłem o Piły – samochodem z przyczepą – i ta podróż trwała 2 godziny. A jak dłużej – to byłem zły. A teraz, przy tym ruchu jaki mamy, jadę do Piły 3 godziny i… jestem zadowolony! Podróż tutaj zawsze była przyjemnością i jest do dzisiaj,. Zawsze chętnie do Piły przyjeżdżam.

To chyba przeznaczenie przywiodło Rafała do Piły, bo nie tylko leszczyńskiej przynależności klubowej był bardzo bliski…

– Gdyby nie czujność centrali, byłbym zawodnikiem Sparty Wrocław… Licencję żużlową zdawałem w 1992 roku. Zdałem egzaminy, ale szybko w Warszawie okazało się, że licencji nie otrzymam, ponieważ nie osiągnąłem jeszcze wieku 16 lat… Rocznikowo tak, ale urodziny mam 27 grudnia… Sprawa się rypła! Musiałem zdawać raz jeszcze, za rok. Gdybym wówczas dostał dokument, a przystępowałem do egzaminu jako Sparta Wrocław, byłbym zawodnikiem klubu wrocławskiego. Rok później byłem już w Pile i… dobrze się stało, że w centrali wyłapali wtedy ten błąd! – opowiadał o początkach swojej żużlowej kariery w Pile.  

Wspominał także:

… przepaść sprzętową jaka dzieliła polskich i zachodnich żużlowców:

– Jakbyśmy się nie starali te nasze motocykle były duże gorsze jakościowo od tego co mieli nasi koledzy za zachodzie, w Danii, Anglii… Z tym musieliśmy się borykać i więcej nadstawiać gnatów, jak mówimy, żeby gdzieś kogoś skubnąć o punkt czy dwa. Z zazdrością patrzyliśmy na motocykle naszych zagranicznych kolegów, piękne, błyszczące błotniki, z brokatami, cuda wianki, a my gumki z dętki przecinaliśmy, żeby mieć cokolwiek na kierownicy…  

… I Turniej Gwiazdkowy z 1993 roku:

– Mieliśmy na stadionie jupitery z lotniska – padające światło zza pleców rzucało u wyjścia z łuku taki cień, że każdy myślał,  iż jest wyprzedzany przez innego zawodnika! Takie wrażenie mieli wtedy wszyscy. Tego nie zapomni się do końca życia!

… a także klubowych kolegów:

– Jarek Olszewski był kolorowym ptakiem w zespole; do dzisiaj mamy kontakt. Zawsze zrobił swoje punkty i wygrywał biegi, których nie powinien wygrać! A gdy zjeżdżaliśmy się w Pile na treningi, w piątek, sobotę –  cała drużyna się zjeżdżała, co też było siłą tego zespołu; czuliśmy się dobrze spędzając razem czas – to zawsze był najszybszy z pola czwartego – jak się ścigaliśmy – i najszybszy w rozstawianiu grilla po treningu!

… i dr Bystrzyckiego, który opiekował się pilskimi żużlowcami.

– Po moim wypadku i operacji dr Bystrzycki wezwał mnie na ściąganie blach – wszystko trwało z 15 minut, 6 śrub wykręcanych z kości, bez żadnego znieczulenia. Na koniec całego zabiegu tata, który był ze mną powiedział: Doktor, żebym ja wiedział, że to jest takie proste to bym mu to na warsztacie wykręcił! Kto znał mojego tatę, ten wie, że takie miał poczucie humoru. A dr Bystrzycki był najlepszym lekarzem! Zaraz po wypadku jak najszybciej chciałem wrócić na tor. Tak, za dwa tygodnie! – przekonywał. I to było właśnie to, co ja wtedy chciałem usłyszeć!

10 października 1999 roku pilska Polonia zdobyła złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Było to największe wydarzenie w pilskim żużlu. Mecz o złoto Piła jechała z Wrocławiem.

– W ostatnim biegu John Cook jechał bardzo zmobilizowany przede mną, a za mną chyba Jacek Krzyżaniak? Pamiętam, że padał deszcz, było błoto na torze… Cook wachlował tylnym kołem, nogę ciągnął po ziemi, wszystko po to, żeby wzbudzać to błoto i jak najbardziej mi przeszkadzać. Nam do zwycięstwa był potrzebny jeden punkt! Przywiozłem, mimo jego starań, 2. Wygraliśmy! Ten wyścig pamiętam najbardziej i potem tę euforię jak już tytuł był nasz! Ja jeszcze przed tymi zwodami spotkałem się z komentarzami, że „jestem już we Wrocławiu”, że idę do Wrocławia. Tym bardziej mnie to zmobilizowało, by dobrze pojechać. Był tytuł i było zwieńczenie wieloletniej pracy, progresu, który zrobiliśmy w 6 lat!  

– Super wystawa, mnóstwo zdjęć! To wspaniałe wspomnienia i niezapomniane przeżycia – komentują uczestnicy wydarzenia.

W sobotę, podczas Nocy Muzeów w BWA, można było powspominać niektóre mecze – pamiętny mecz z Rybnikiem (1994) awans do 1 ligi, finałowy mecz z Atlasem Wrocław (1999), czy turniej pożegnalny Hansa Nielsena, a także turnieje gwiazdkowe.

Są osoby, które zadają pytanie, dlaczego żużel w BWA?

– Dzięki zrealizowanym w ostatnich trzech latach pomysłom udało się nam wygospodarować w przestrzeni Biura Wystaw Artystycznych trzy sale wystawiennicze: Galerię BWA – w której prezentujemy sztukę najwybitniejszych polskich i zagranicznych artystów, Galerię Debiutów – w której najczęściej pojawiają się młodzi artyści oraz – najnowszą – tzw. Galerię Historyczną – w której na inaugurację pokazywaliśmy wystawę „Piła w latach 1946-1989 na fotografiach Romana i Andrzeja Zaranków”, a która ma służyć teraz i w przyszłości podobnym przedsięwzięciom. Wystawa o najlepszych dotąd latach pilskiego żużla – sportu zdecydowanie nr 1 w mieście i regionie – doskonale wpisuje się w ideę Galerii Historycznej. A okazja dla niej jest wyjątkowa – w tym roku przypada jubileusz największego sukcesu Polonii Piła – 25-lecie mistrzostwa Polski! Tego nie można było przegapić! – wyjaśnia Edmund Wolski, dyrektor BWA Powiatu Pilskiego.  – Uchylając rąbka tajemnicy już dziś zapowiadam kolejną w tym roku wystawę fotograficzną w BWA – „Dekada mroku i nadziei – Piła i Północna Wielkopolska w latach 1980-1998”.

Wystawa „Złota dekada 1992-2002 Polonii Piła” będzie otwarta dla zwiedzających 2 miesiące.

Skip to content