Prof. Jacek Ojrzanowski: Świadectwo.„Góra” Ryszarda Kowalewskiego
![](https://galeriabwa.pila.pl/wp-content/uploads/2025/01/DSC_0568-2.jpg)
Alics Steinbach, amerykańska laureatka nagrody Pulitzera, napisała kiedyś, że Każde pokolenie ma swoje osoby publiczne, które je definiują, ludzi którzy mówią nam, kim jesteśmy *1 Są to indywidualności, które poprzez dowód swojego życia dają nam świadectwo wartości i szczęścia, do którego wszyscy przecież dążymy i które nas ludzi określa w kategoriach filozoficznych.
Dla mnie, osadzonego w świecie sztuki, moralnym i artystycznym autorytetem mojego pokolenia, urodzonego w przełomie 50. i 60. lat XX. stulecia, jest Ryszard Kowalewski, wybitny alpinista, artysta i dydaktyk, którego życie i twórczość stały się wyznacznikami człowieczeństwa.
Żyjemy w świecie racjonalizmu, w którym najważniejszą koniecznością jest kierowanie się rozumem. W końcu XIX wieku zapanowało przekonanie, że w gmachu rzeczywistości wszystko jest już odkryte, a świat został do końca wytłumaczony. W tym świecie człowiek rozumny stał się człowiekiem statystycznym. Tymczasem w toku ewolucji, natura zadała sobie mnóstwo trudu, zabiegając o to, aby każda jednostka różniła się od wszystkich pozostałych, w tym aby każdy człowiek był niepowtarzalny.
W świecie sztuk wizualnych przekazy kreowane przez artystów, w tym te tworzone przez Ryszarda Kowalewskiego, ludzi do siebie przecież zupełnie nie podobnych, są wynikiem niepodobnych: doświadczeń, wiedzy, myśli, okoliczności, kaprysów, upodobań, preferencji, odczuć czy świadomości oraz niezliczonych innych aspektów funkcjonowania naszych umysłów. Odzwierciedleniem takich właśnie osobistych przeżyć jest malarstwo Ryszarda Kowalewskiego, które można odczytywać podążając dowolną drogą kierowania myśli.
W sposób szczególny i nieoczekiwany pobudził moją wyobraźnię Jego obraz p.t. Góra, prezentowany na 48 Przeglądzie Twórczości Artystów Środowiska Pilskiego, którego malarz był honorowym gościem. To bezpośrednie a zarazem niezwykłe w swej wyrafinowanej prostocie artystyczne przedstawienie góry, skonstruowane zostało na zasadzie silnych kontrastów, tworzonych przez zimne rozległe partie głębokich cieni oraz dominującego nad nimi, oświetlonego, niczym płonąca pochodnia, szczytu. Zdjęcia obrazu nie ma w katalogu wystawy, może nawet go dokładnie nie pamiętam ale najważniejsze jest to jakie na mnie wywarł wrażenie i pobudził myśli. Nie jest tylko, jak by się mogło zdawać, emocjonującym widokiem Mount Everestu, Lhotse, Makalu czy innego górotworu Korony Ziemi. Dla mnie stanowi symbol przekazu, który staram się zrozumieć.
W kontekście alpinistycznych osiągnięć Ryszarda Kowalewskiego i przeżyć z nimi związanych lektura obrazu ożywiła we mnie wspomnienie mitu o greckich bogach z Olimpu i Syzyfie, który za ich obrazę został ukarany przymusem permanentnego wtaczania ogromnego głazu na szczyt wzgórza. Przypowieść ta akcentuje zwykle znój Syzyfa, gdy taszczony tygodniami czy miesiącami na szczyt góry gigantyczny kamień, niemalże po osiągnięciu celu, stacza się po jej zboczu na sam dół. Jesteśmy przekonani, że trud i praca króla Koryntu są bezcelowe, a więc i pozbawionym sensu epizodem, oderwanym od realiów życia.
Patrzymy na monumentalny w swej wymowie i syntetyczny w formie obraz Góry Ryszarda Kowalewskiego, na tyle piękny co srogich i tajemniczy, zasnuty niepokojącymi granatowo-brunatnymi złowróżbnymi cieniami, z figurującą na jej szczycie pochodnią światła, symbolem władzy, budzącą lęk, grozę ale i pożądanie. Przedstawienie ukrywa w sobie odniesienia do religijnego piekła i nieba. Nie wiemy jednak co jest w nim dobrem a co złem. Nie jesteśmy w stanie określić przyczyny i celu podróży w górę i z powrotem na dół wspinacza, utożsamianego przeze mnie z królem Syzyfem. Trudno pojąć sens jego nadludzkiego wysiłku obarczonego nieprawdopodobnie wysokim prawdopodobieństwem utraty życia. Płótno rodzi refleksję racjonalizowania znaczenia kary i nagrody. Może piekło jest właśnie tam wysoko? Niektórzy alpiniści wspominają – Na górze przeżyłem piekło. Jak pojąć motywację imperatywu dążenia na szczyt „olimpijskiego” celu, u kresu którego nic na nas przecież nie czeka (może tylko wątpliwe chwile wytchnienia w atmosferze utrudniającej oddychanie, z powodu bolesnego niedoboru tlenu)?
Dlaczego syzyfowa praca alpinisty staje się dla Ryszarda Kowalewskiego upragnionym celem, a zdobycie szczytu „nagrodą”, obietnicę których przemyca swoją sztuką i dowodami życia? „Samobójcze” spalanie nocnej ćmy w płomieniach ogniska, uwarunkowane instynktem owada, może nie jest najlepszym przykładem tej egzystencjalnej sytuacji ale już wspinaczka Syzyfa jako kara, naznaczona śmiertelnym bólem i udręką, która dla alpinisty staje się dobrowolnym upragnionym wyborem, ba nawet pasją, może życiową misją, budzi ciekawość.
Dylemat doświadczania istnienia, wyłaniający się z historii Syzyfa, którego inspiracją był dla mnie obraz Ryszarda Kowalewskiego, filozof Mark Rowlands porównuje w swojej książce*2 do życia każdego z nas, zagonionego za sprawami dnia codziennego. Pisze Robimy to, ponieważ mamy dom, rodzinę i musimy wychować dzieci, które z kolei będą robić to samo z tych samych powodów … Po co? Żeby one (dzieci) za kilka lat mogły robić to samo z tych samych przyczyn. Radzi nam jednocześnie, że Gdybyśmy jednak mieli znaleźć cel, który byłby w jakiś sposób dość wielki, by nadać sens naszemu życiu, musimy za wszelką cenę zadbać o to, by go nie osiągnąć. Gdy tylko bowiem to się stanie, ono znów straci sens.*3
Z tego czego uczy nas Mark Rowlands wynika, że powinniśmy być w stanie uwierzyć, że wszystkie nasze działania (w tym trud i cierpienie Syzyfa i Alpinisty) mają konkretny cel i nawet jeśli to, do czego z całych sił dążymy, zakończy się kompletną porażką, nadal będzie miało znaczenie.
Jestem przekonany, że przesłanie obrazu Góra, w kontekście pasji jego autora do ekstremalnej wspinaczki, pobudza w nas ciekawości do wartościowania pojęcia szczęścia, jako zadania naszego życia, rozpatrywanego w kategorii uniwersalnej prawdy o nas samych. Rodzi pytanie czy jesteśmy istotami, które mogą być szczęśliwe, jednak nie w sposób taki, jak zwykle myślimy o szczęściu (które z reguły jest wynikiem losowego pomyślnego dla nas przypadku). Czy ryzykowanie życiem w celu pokonania niedostępnej jak „ściana” góry, podczas próby zdobycia której wielu już poległo, może być spełnieniem tego co w praktyce jest TRWAŁYM stanem umysłu, składającym się z pozytywnych emocje, w przekonaniu, że właśnie z tego powodu życie ma znaczenie i wartość?
Mark Rowlands o osiąganiu celu życia pisał tak Żeby osiągnąć szczyt możliwości, musimy zostać zagonieni do kąta, gdzie nie ma nadziei i nie ma po co iść dalej. A wtedy mimo wszystko idziemy do przodu… Kiedyś umrę, ale w tej chwili czuję się dobrze i czuję się, że jestem silny. I mam zamiar zrobić coś co zechcę. Ten moment jest całością samą w sobie i nie potrzebuje żadnego dalszego uzasadnienia w żadnych innych chwilach, przeszłych i przyszłych.*4 Czy jest to moment poczucia zwycięstwa z pokonania góry, który w chwili jego pojawienia staje się przecież przeszłością czy raczej czas pewności siebie, zaufania we własne siły, możliwości i przekonania, wynikającego z nadziei na jej zdobycie?
Michał Heller pisał, że o sposobie myślenia o filozofii (ale też i sztuce) decyduje nie tyle co? ile raczej jak? I to JAK się to robi sprowadza się do jednego pytania: czy robi się to uczciwie, czy nie? A więc jest to, w pewnym sensie, kryterium moralne”*5. Stwierdzenie to wydobywa z niepamięci prawdę, że to co ważne w życiu nigdy nie jest kwestą kalkulacji, bo tym co naprawdę ma wartość, a co umyka naszej obiektywizacji, nie można handlować.
Ten ważny dla mnie obraz Góra Ryszarda Kowalewskiego odczytuję jako symbol filozoficznego myśli diagnozujący kondycję człowieka, której poznanie wymyka się próbie użyciu dostępnych środków naukowych i wskazuje drogę do osiągnięcia Absolutu. Jej przesłania definiuje, podobnie jak Mark Rowlands, istotę ludzkiej religii, ujawnioną (jak ujął to filozof) w zdumiewająco pięknym śnie umarłego, w którym zwraca się do niego Bóg słowami Wszystko jest dobrze …, naprawdę. Nie musi cały czas być ciężko.*6 BYŁO WARTO.
_________________________________________________________
1. J. Randy Taraborrelli „Jackie, publicznie i sekretnie” Grupa Wydawnictwo Kobiece, Białystok,
2024, str. 408.
2. Mark Rowland „Filozof i wilk” Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2011 str. 272
3. tamże str. 273
4. tamże str. 279
5. Michał Heller „Usprawiedliwienie Wszechświata” Wydawnictwo Znak, Kraków 1995
6. Mark Rowland „Filozof i wilk” Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2011 str. 279
![](https://galeriabwa.pila.pl/wp-content/uploads/2025/01/DSC_0568-2-1024x683.jpg)