Andrzej Kałucki i Marzena Wilk / Światłem uchwycone, w szkle utrwalone – zaproszenie na wernisaż
Wystawa pt. „Światłem uchwycone, w szkle utrwalone”. Zapraszamy na wernisaż w dniu 21 kwietnia (piątek) o godz. 19.00. Wstęp wolny.
Polskie szkło współczesne to w odróżnieniu od innych dyscyplin sztuki wyjątkowa, elitarna twórczość, którą aby uprawiać należy wesprzeć się rzetelnym rzemiosłem, technologią, precyzją wykonania oraz współpracą z hutnikami. Stąd grupa uprawiająca tę sztukę jest bardzo nieliczna, a podjęta dyscyplina stawia ich na granicy sztuki, wiążącej się ze zdobywaniem technologicznej wiedzy i poszerzaniem umiejętności. Artyści szkła nadal przy piecu hutniczym lub szklarskim mogą konfrontować teoretyczną wiedzę i wizję z praktyką, oraz prowadzić eksperymenty i poszukiwania nowych, kreacyjnych technik.
Twórczość Andrzeja Kałuckiego i Marzeny Wilk przybliża nowe trendy i osiągnięcia w sztuce szkła, w której każdy z autorów posiada własną osobowość i samodzielną drogę artystyczną. Ich szkło fascynuje swą przeźroczystością, przejrzystością, zdolnością chwytania światła, ukrytymi wewnątrz kolorami i pęcherzykami powietrza.
W średniowiecznym Toruniu, skąd pochodzą artyści, powstała na Wydziale Sztuk Pięknych UMK w 1949 roku, jedyna dydaktyczna pracownia witraży, która dzięki inicjatywie Edwarda Kwiatkowskiego kultywowała i rozwijała umiejętności z zakresu tradycyjnego witrażownictwa, jakie miały już miejsce w tym mieście na przełomie XIII/XIV wieku. Podstawowe umiejętności, po śmierci E. Kwiatkowskiego zostały poszerzone o nowe możliwości kreacji z zakresu szkła termoformowanego, hutniczego, szkła palnikowego i neonowego.
Autorzy podejmując w swej twórczości szczególną materię – szkło – potrafią wykreować unikalne szklane obiekty, tym różniące się od innych, iż w pełni ich odbiór jest uzależniony od światła. Wspólnie na wystawie prezentowana jest twórczość „mistrza i adepta”. Żadne z nich nie ulega wpływom i presji aktualnych trendów. Dla obu szkło jest tworzywem zmuszającym do sumarycznego myślenia i działania wymagającego cierpliwości i precyzji. Światem, w którym mogą wyrażać i realizować indywidualnie swoją silną ekspresję, jak w przypadku Andrzeja Kałuckiego, czy delikatne i organiczne formy, jak to robi Marzena Wilk. Dla każdego to swoiste medium, które przyjmuje wymiar fetyszu.
Andrzej Kałucki, wykształcony grafik, od samego początku eksperymentuje, początkowo wyrażając się w witrażu i grafice, następnie łącząc grafikę ze szkłem termoformowanym, by ostatecznie kreować swój świat za pomocą szkła hutniczego. Wszystkie te możliwości łączył, by stworzyć w ten sposób symboliczny pryzmat, w którym rozszczepia wielobarwność swojej twórczości.
Natomiast Marzena Wilk będąc absolwentką malarstwa, gdzie wyspecjalizowała się w szkle i witrażu, doskonale opanowany warsztat wykorzystuje do swojej nieograniczonej artystycznej wyobraźni. Rozwija się w wielu technikach: termoformowania, hutnictwa, szkła palnikowego i neonu, mając w tym zakresie wiele osiągnięć. Dotykając różnych materii i poddając je transmutacji podlega szczególnej inicjacji i wtajemniczeniu. W jej rękach ogień scala sztukę piękną i użyteczną.
***
Uniwersalne medium – szkło
W poszukiwaniu własnych środków wyrazu, jak średniowieczny companiones, wędrowałem po pracowniach swoich Mistrzów, by uzmysłowić sobie, iż aby osiągnąć wolność tworzenia nie da się pominąć i zbagatelizować dyktatu i rygoru technologii i rzemiosła. Odtąd wielokrotnie i świadomie rozpoczynałem swoje wystawy w szklarskim kitlu. Zakładając fartuch – atrybut „robotnika sztuki” – jakby na przekór starożytnej greckiej definicji art vulgares udowodniam, że twórczość związana z pracą, trudem i znojem, pocięte szkłem i pokaleczone ręce, tworzą mój szczególny krwioobieg wyniesiony pod nieboskłon katedry i słońca. „Sztukę pracy” unoszę do rangi sztuki, a jej reprezentantów: glaser, witreator i hutmaister, do miana Mistrzów. Tenże teatralny rekwizyt, fartuch, jest również symbolem idei – syntezy: scalania, zespalania, stapiania. Hutniczy termin „heft” – przylepiec, jest niczym innym jak synonimem termicznego procesu i fuzji: ręki i umysłu, praktyki i doświadczenia, technologii i kreacji, rzemiosła i sztuki. Trzy dyscypliny i trzy światy: witrażownictwo, szkło termoformowane i szkło hutnicze, tworzą pryzmat, w którym rozszczepia się koloryt mojej fascynacji własną zaczarowaną materią wytopioną w Noc Kupały. Oto mój sposób na twórcze życie i zaskakujące środki wyrazu, pod których powłoką odkrywam się i ekshibicjonistycznie obnażam głębię i tajemnice własnych szklanych obiektów, uchwyconych w ogniu.
Witraż stał się dla mnie środkiem – medium artystycznym, wyrazem spraw ważnych i wspólnych wszystkim. Malowane na szkle, malowane światłem, stają się samoświecącymi ścianami katedr. Średniowieczne opowieści o żywotach świętych wyświetlane słońcem, stają się równocześnie pierwszym współczesnym telewizorem mieniącym się tylko techniczną barwą luminescencji. Strzelista pod niebo katedra zamieniona zostaje na pnące się wysoko drapacze chmur, w które współczesny artysta nadal ma możliwość wpisywać się własną twórczością. Szkło bowiem nie tylko stało się uniwersalnym medium, ale również doskonałym cywilizacyjnym budulcem. Religia wiary wymieniona zostaje na religię sztuki. To ta fundamentalna zmiana, w której wrażliwość i ekspresja staną się najważniejsze, a akt twórczy będzie zależeć już tylko od indywidualnej inwencji. Dotychczasowe lśnienie – „claritas solis” Twórcy – przemieni się w jego srebrzenie „quia vitrum” – zwierciadlane odbicie własnego bytu.
Szkłem termoformowanym, uzyskiwanym przez wypał w piecu elektrycznym zachwyciłem się, odwiedzając Pragę. W jednej z ukrytych małych kaplic katedry św. Wita, zauważyłem wytopione w piecu, delikatne i monochromatyczne tafle szkła ujęte w tkankę średniowiecznego okna. Zestawione z bogactwem barw wici i meandrów secesyjnych witraży Alfonsa Muchy, tym bardziej podkreślały swoją odwagę i odmienność. Odkryłem oto nową myśl, koncepcję tworzenia szkła. Ostre czarne kontry gotyckiego okna podkreślały tylko jego nowatorstwo, które okazało się dziełem słynnego duetu Libensky-Brychtova.
Powróciłem oczarowany i bogatszy do swojej pracowni, by podjąć możliwość, którą w latach 60. XX wieku wykorzystywali już w świecie artyści Bochemii. To kierunek Glass Art Movement – nurt nowej sztuki szkła – „gorącego tworzywa”. W tych gorących technikach kształtowania potrzebowałem perfekcyjnej władzy oraz panowania nad narzędziami i tworzywem. Szkło bowiem rozszerzając się i kurcząc pod wpływem temperatury jest szczególnie trudną materią. W procesie transmutacji muszę tej zmianie nadać granicę bezpieczeństwa, wykorzystując techniki fusingu i slumpingu. Stało się to dla mnie nowym światem, który powoli i cierpliwie odkrywałem, unosząc pokrywę pieca. Poddając szkło coraz wyższej temperaturze, zacząłem je giąć, formować, topić, zamieniając stałą konsystencję tafli szkła w lepką, płynną masę, którą mogłem ujmować w reliefowe, na wskroś przezierne obiekty. Umiejętność przemiany materii zdecydowała o dalszych poszukiwaniach w technice, gdzie współpraca z ogniem determinuje kolejne etapy twórczości.
Huta szkła to trzeci świat, w którym odkryłem dla siebie nowe media. To miejsce, gdzie w odróżnieniu od innych potrzebuję żywej, płomiennej obecności ognia, aby zmaterializować płynne szkło w szklisty obiekt. Świat, w którym artysta odkrywa, że przy pomocy rozumu, serca i rąk, włada materią, używając szczególnych narzędzi jakie mu ofiarował starożytny Fenicjanin. W swej podróży poszukiwania mediów odkryłem ją na końcu, ale bardzo uległem jej metamorfozie, poszerzając swoją percepcję oraz twórcze myślenie. Materia szkła i nadrzędna zasada poszanowania jej walorów miała odtąd stać się moim tworzywem – medium w kreowaniu własnych artystycznych kompozycji, obiektów, będących podstawą dalszej twórczości. Bezpośredni kontakt z półpłynną gorąca masą szkła wyzwalała indywidualny artystyczny temperament i ma wszelkie cechy improwizacji. Odtąd swoje pomysły przygotowane na kartonach wieszałem niedaleko pieca i ogólnie tylko zarysowywałem swój cel. Biegałem mokry od potu z bukowymi deseczkami i dotykając, kształtując powierzchnię, pozostawiałem swój osobisty ślad. Spiesząc się, przy buchającej mi w twarz parze chwytałem „przejrzystej wody toń” z lat mojego dzieciństwa i zamieniałem w zakrzepłą bryłę lodu. Bryłę, która pocznie przyjmować coraz częściej reliefowy, rzeźbiarski charakter.
Opanowane tajniki rzemiosła szklarskiego, upór i praca, dawniej w pracowni witraży, a potem w hucie szkła, opłaciły się. Odkryłem i wiem, iż wydmuchana przeze mnie szklana kula, uniesiona pod samo słońce już się nie rozpryśnie i nie pęknie jak bańka mydlana. Odtąd oznaczać to będzie moją nieposkromioną pasję kształtowania materii, a także zapał i radość tworzenia zahartowanego ogniem Twórcy.
Andrzej Kałucki
***
Szklane obrazy
W szkle staram się łączyć różne dyscypliny sztuki, by scharakteryzować swoją indywidualną drogę twórczą. Przełożeniem mojej wrażliwości i ekspresji w malarstwie, rzeźbie, grafice, instalacjach przestrzennych jest działanie w szkle poddawanym wysokim temperaturom. Aby uzyskać zamierzone efekty pracuję w pracowni szkła termoformowanego, palnikowego oraz współpracuję z hutą.
Dotychczas zrealizowałam dwa cykle. Pierwszym są organiczne formy termoformowane, które przybierają makrokształty kwiatów i liści. Otoczyłam je setką traw, tworząc wielki ogród, w którym człowiek staje się jego częścią. Szkła zaklęte są w formy słońca, ognia, brzasku, kłębowiska wody i fali, bursztynu, pereł i wielu, wielu innych. Wokół ustawiam i podsypuję szklistym, srebrzącym się kruszywem, wysokie do 120 cm trawy, których końcówki pną się i skręcają jakby poddane podmuchowi wiatru. Całość przeobraziła się w mój własny biblijny ogród, gdzie szkło jest metaforą zakazanego owocu – zaspokojeniem ciekawości i poznania nowego – materii odmienianej przez ogień. Szkło, przy kolorze i blasku pomnożonego światła, stało się konotacją siły ziemskiej i jej rozkwitu przy pomocy rąk ludzkich – pracy twórcy. Ogień, a więc wypał w piecu wraz z blaskiem światła, pozwoliły mi uchwycić i utrwalić efekty własnej pracy, dając moc istnienia i trwania.
Drugim cyklem są szklane obrazy, będące efektem mojej pasji eksperymentatorskiej. Łączę w nich metal ze szkłem. Fascynuje mnie podobieństwo obu materiałów, ich połysk, chłód, podatność na wysoką temperaturę i odkształcanie. Kolor mieniącego się, podbarwionego różnokolorowymi odcieniami złota jest dla mnie kolorem zmysłowym, gorącym, który łącząc się ze światłem, tworzy symboliczny byt materialno-duchowy. Według średniowiecznych teologów światło czyste, blask „sam w sobie”, było wyżej stawiane w hierarchii wartości niż barwa/kolor. Łączyło się to z koncepcją, iż światło – nawet ziemskie – jest czymś bardziej i czyściej duchowym, kolor zaś, choć związany ze światłem, ma charakter bardziej zmysłowy, fizyczny. Ich prześwietlenie daje możliwość wglądu w pełnię cech związanych z połączeniem pracy twórcy z magią przemiany metalu i szkła w jedność. Szkło zaczyna mienić się krwistością, plamami moich odciśniętych linii papilarnych. Abstrakty stają się odbiciem środowiska naturalnego, które posiada siłę samouzdrawiania. Stają się częścią mnie, częścią świata, przybierając aurę tajemnicy, pochmurności, nostalgii. Światło jest dla nich źródłem dającym moc bycia częścią zarówno natury, jak i materialnego świata. I to właśnie Wszechświat, Ziemska Natura i czas są najlepszym weryfikatorem trwania sztuki i jej twórcy.
Marzena Wilk
***
Galeria BWA Powiatu Pilskiego zaprasza na wernisaż w piątek, 21 kwietnia, o godz. 19.00. Wstęp wolny.
Wystawa czynna do 15 maja w godzinach pracy Galerii: w pon i pt: 9.00-15.00, wt, śr, czw. godz. 9.00-19.00. Obowiązują bilety: 5 zł (ulgowy) i 10 zł.