18.03.2015 (środa) godz. 18 00, Galeria Sztuki Hotel Gromada; Janusz Argasiński – malarstwo

18.03.2015 (środa) godz. 18 00, Galeria Sztuki Hotel Gromada; Janusz Argasiński – malarstwo

Urodził się 18.08.1953 roku w Przemyślu. Absolwent Liceum Sztuk Plastycznych w Jarosławiu (1968-1973). Dyplom na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie (1978). Od tego roku mieszkaniec Piły. Zajmuje się głównie malarstwem sztalugowym. Od 37 lat bierze czynny udział w wystawach i plenerach środowiska pilskiego. Zorganizował szereg wystaw indywidualnych. Prace jego cieszą się zainteresowaniem kolekcjonerów w kraju i za granicą. Forma najczęściej spotykana i stosowana w jego malarstwie to abstrakcja Aloha enterprise login air force , choć nie stroni on od pejzażu, portretu czy martwej natury stosując do tworzenia swych prac różne media.

(…) „Kiedyś to ja byłem malarzem…” – Janusz udaje rozmarzenie i zaraz potem dodaje z właściwą sobie przekorą – „Teraz ciągłe zmiany, poszukiwania… U mnie to idzie zrywami. Ciągle coś odkrywam, uczę się, przeskakuję z tematu w temat, z techniki w technikę.” Argasiński z niekwestionowanym wdziękiem „dowala” sam sobie i trzeba przyznać wyręcza w tym (nie zawsze profesjonalną) krytykę, która już u schyłku lat siedemdziesiątych zarzucała malarzowi powierzchowność, nadmierne uleganie modom, a pracom brak rozpoznawalnego, czyli łatwego do interpretacji – charakteru. Pisano zatem, że prezentowane na wystawach kompozycje są w istocie „nierówne” i obok dobrych w kolorze i formie, można zobaczyć słabsze, w których „nietrudno wyodrębnić kilka różnych konwencji plastycznych”. Wspominano także, ulegając zapewne potrzebie jednoznacznej, acz mniej brutalnej oceny, że co prawda malarstwo Argasińskiego epatuje pozornie beztroską grą płaszczyzn – to jednak można się w nich doszukać jakiegoś śladu myśli, myśli głębszej i ważnej także dla zaskoczonych, sprowokowanych przez artystę odbiorców.

Ten niechętny ton, w jakim utrzymano owe pierwsze, bardzo zdawkowe, często także krzywdzące recenzje uświadamia dość oczywistą, a tym samym niepodważalną prawdę: artysta, który powiela samego siebie, maluje jednym, rozpoznawalnym stylem – jest wygrany. Ułatwia zadanie krytykowi, który może spreparować recenzję, nie fatygując się oglądaniem kolejnych wystaw i prac. Wystarczy parę sprawdzonych sformułowań, parę estetycznych i filozoficznych odniesień, wystarczy specyficzny kod językowy, którym artysta wyjaśnia krytykowi swe zamiary i cele, swój powtarzany po wielekroć program i credo. Wystarczy zobaczyć raz by mieć pewność, by wiedzieć: co napisać, jak ocenić, jak nazwać.

Artysta tej miary co Janusz przysparza kłopotów krytyce. Ten bowiem kto nie ulega autorytetom, mistrzom, kto szuka, sprawdza, przyjmuje i odrzuca, kto równocześnie nie wpisał się w wygodną formułę prowokatora, awangardzisty, obrazoburcy – skazany jest na mozolną, samotną wędrówkę wąską i niebezpieczną drogą, w ciszy, bez aplauzu klakierów, tuż nad krawędzią otchłani. (…)

Małgorzata Dorna

Skip to content