01.08.2014, godz.19 00 – Natalia Wegner / Bogdan Wegner – malarstwo

01.08.2014, godz.19 00 – Natalia Wegner / Bogdan Wegner – malarstwo

 

Natalia Wegner urodzona w1974 roku w Poznaniu. Absolwentka Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Poznaniu. Studia w Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu w latach 1994-1999. W 1998 r. otrzymała stypendium Ministra Kultury i Sztuki. W 1999 r. obroniła dyplom z wyróżnieniem w Pracowni Drzeworytu prof. Zbigniewa Lutomskiego. Pracowała w Wyższej Szkole Sztuki Stosowanej Schola Posnaniensis jako asystentka w pracowniach rysunku i malarstwa prof. Andrzeja Macieja Łubowskiego. Obecnie jest asystentką w XII Pracowni Rysunku prof. Ireneusza Domagały na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. W 2011 roku obroniła pracę doktorską pt. „Nokturny”. Zajmuje się rysunkiem i malarstwem.

 

 

Bogdan Wegner urodzony w 1946 roku w Czempiniu. Absolwent Liceum Plastycznego w Poznaniu. Studia w PWSSP w Poznaniu (obecnie Uniwersytet Artystyczny). Dyplom z wyróżnieniem z malarstwa w pracowni Profesora Stanisława Teisseyre w 1972 roku. Jest profesorem zwyczajnym na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. Malarz, pedagog. Malarstwo prezentował na kilkudziesięciu wystawach w kraju: Poznań, Gniezno, Warszawa, Szczecin, Wrocław, Radom, Mosina, Łódź, Olsztyn, Częstochowa, Bielsko-Biała, Katowice, Bydgoszcz, Zakopane i za granicą: Niemcy, Belgia, Szwecja, Francja, Słowacja, Litwa.

 

 

 

Od porządku myśli ku żywiołowi materii, wody, powietrza i ognia.

Regały biblioteczne, nieważne, czy w naukowej książnicy znamienitego wydawnictwa, czy w bibliotece gminnej, czy w zachowanej jeszcze gdzieś przypadkiem (wobec powszechności e-booków i tabletów) – skromnej biblioteczce domowej – nabierają wymiaru symboli. Porządek i asceza, rzędy opasłych woluminów, zbiory książek – owych magicznych przedmiotów, których przeznaczenia dociekać będą bezskutecznie ci, którzy nadejdą kiedyś, pewnie setki lat po nas, rzędy pochylonych tomisk oprawnych w grubą tekturę, opatrzoną reliefem nadruku, łączących w sobie nietrwałą strukturę papieru z mocą, wielkością i trwałością myśli człowieka. Groteskowy absurd porządku i ascezy wobec bezużyteczności przedmiotów, których do niedawna jeszcze nie wypadało nie posiadać i nie znać.

W pracach Bogdana Wegnera, w kompozycjach znacznych rozmiarów, monumentalnych i jednocześnie pełnych radosnej przekory, pasji komentatora-prześmiewcy, w kompozycjach których rytm wyznaczają surowe, chropawe dechy podobrazia, w formach ciężkich od balastu tworzywa plastycznego, materii, faktury – powraca motyw biblioteki, który zapewne tylko współczesnemu, uzależnionemu od technik komputerowych człowiekowi – może wydawać się obcy i nieco archaiczny, być może znaczeniowo pusty i treściowo przebrzmiały.

Dla bohatera prozy Luisa Borgesa biblioteka była symbolem wszechświata, skomplikowanym systemem podestów i galerii, przez który przechodziły spiralne schody, które „zapadały się i wznosiły ku odległym okolicom”. W sieniach znajdowało się lustro „przedstawiające i obiecujące nieskończoność”.

W znanej powieści Umberto Eco labirynt biblioteki wiódł po linii koła lub spirali ku mrocznym, zagadkowym przestrzeniom, w których czas życia nakładał się na czas umierania, czas porządku na czas zupełnego chaosu, niebytu, czas konstrukcji, kreacji na czas ostatecznego zniszczenia, atomizacji, rozpadu, gdyż „jedne pokoje dają dostęp do kilku innych, inne do jednego tylko, i można zadać sobie pytanie, czy nie ma takich, które nie prowadzą do żadnych dalszych”.

Tak, więc biblioteka fascynowała pisarzy i artystów „od zawsze”, intrygowała jako miejsce szczególne, obciążone znaczeniami, otwierające się ku nowym, niezbadanym przestrzeniom, jako miejsce symbolizujące labirynt świata trwającego poza czasem i intencją, wolą człowieka.

Nieprzypadkowo także z obrazem biblioteki wiązano metaforyczny obraz zwierciadła, tafli, czy lustra. W malarstwie Bogdana Wegnera przestrzeń biblioteki otwiera się nagle ku innym, metafizycznym obszarom, pozwala zajrzeć w głąb otchłani i czeluści wiodących ku żywiołowi wody i powietrza, ku światom skąpanym w czystych, mocnych błękitach.

Niezbyt odległe echa owych intensywnych, wyrazistych błękitów odnaleźć można w abstrakcyjnych kompozycjach Natalii Wegner, malarki zafascynowanej tajemnicą wszechświata, kosmosem, żywiołem powietrza i ognia, a więc tym wszystkim, co pierwotne, co zakorzenione w psychice człowieka na prawach archetypu i znaku. Autorka takich kompozycji jak „Mars”, „Soczewka”, czy „Profil” wydaje się być zainteresowana przede wszystkim konstrukcją, strukturą obrazu, którego ład wyznaczają geometryczne podziały, pozostające w opozycji do istoty i charakteru, głębokiego znaczenia plamy, kładzionej z rozmachem, płasko, po formie zasugerowanego (zwykle białym) obrysem przedmiotu.

Pojawia się tutaj zatem wyrazisty, przemyślany kontrast między linią, znaczącą precyzyjnie granice barw i wprowadzającą tym samym różne punkty widzenia tego samego obiektu, profilu, sylwety, a szkicowymi, przenikającymi się smugami i plamami, wykorzystującymi elementy niedookreślone, celowo niedopowiedziane, znaczone tylko specyficzną formą, wynikającą z malowania niemal suchym pędzlem, operowania tak zwaną „przecierą”.

Zarówno prace Natalii jak i Bogdana Wegnera wydają się funkcjonować na granicy dwóch, wzajemnie warunkujących się i dopełniających światów. Pierwszy z nich to wynik zainteresowania materią, tworzywem dzieła, którego istotę można by sprowadzić do odkrywania kolejnych warstw, ujawniania w obecności i przed oczami zaintrygowanego widza tego, co nazwać by można umownie utajonym życiem przedmiotu. Drugi z nich sugeruje obecność nieco wyalienowanego, wyizolowanego komentatora, obserwatora zapisanych na płótnie zdarzeń, którego specyficzna postawa prowadzi do podjęcia (niezależnie od zmysłowości pokazanych na wystawie prac) intelektualnej gry z odbiorcą wpisanym, „zakodowanym” w dziele.

To właśnie z myślą o jego wrażliwości i wiedzy wprowadza się elementy zapożyczone z odmiennej estetyki i kultury, tak bardzo, zaskakująco obce, że prowadzące do zakwestionowania wszystkiego, co zostało „utrwalone na płótnie”, a co wymaga weryfikacji, reinterpretacji, subiektywnej, emocjonalnej analizy.

Taką rolę pełnią papierowe stateczki (przeniesione zapewne ze świata dziecięcych marzeń i snów o wielkim, pełnym przygód żeglowaniu) zestawione z artystycznym zapisem gęstej i mrocznej atmosfery, panującej w porcie, pokazane w kompozycji „Zatoka Perska” Bogdana Wegnera. Podobną funkcję meta znaku pełni w pracy Natalii Wegner, w „Kompozycji krzyżowej” – motyw przecinających się pod kątem prostym form, z wyrazistym kadrem, miniaturą obrazu w centralnym punkcie całej struktury, układu z dominującą, wszechobecną, płasko kładzioną czernią.

Wydaje się także, że pokazane w ramach obecnej ekspozycji prace (bywalcom pilskiego BWA znane są bowiem obrazy obojga artystów z wystaw wcześniejszych, ukazujących twórczy dorobek grupy związanej z Mosiną) demonstrują dwa, jakże w istocie odmienne, znamionujące odrębne, sobie tylko właściwe podejścia do warsztatu pracy malarza.

W obrazach Bogdana Wegnera widzimy szereg równoległych, pokazanych z pozornym dystansem i niemal bez emocji światów, których utajoną moc i ładunek umiejętnie tłumionych uczuć zdradza przede wszystkim faktura. W malarstwie Natalii – zmagają się żywioły, liczy się przede wszystkim ekspresja, emocja, niezłagodzona przez chłodną kalkulację, czy intelektualną grę, ale gdzieś pod powierzchnią, gdzieś poza kadrem obrazu wyczuwa się ów filozoficzny i estetyczny dystans, który czyni dzieło sztuki uniwersalnym, nieprzemijającym, istotnym.

Nie ma tu zatem podziału (tak lubianego przez feministyczną krytykę) na „męski” i „kobiecy” punkt widzenia, mimo że nieustannie pobrzmiewa gdzieś w historii i teorii artystycznego przekazu koncepcja mężczyzny „z Marsa” i kobiety z (odmiennej kulturowo) Wenus. Świat Marsa i świat Wenus przenikają się bowiem i współbrzmią, pozostawiając obszerny margines niedopowiedzenia, swobody i odmienności domniemanym mieszkańcom owych nierozpoznanych do końca, tajemniczych i odległych planet.

 

Małgorzata Dorna

 

Skip to content